Voit Voit
918
BLOG

Biały Miś

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Waldka Górskiego poznałam nie tak dawno w Ośrodku Kultury w Rucianem. Podczas jakiejś koszmarnie nudnej, przedwyborczej nasiadówy poszliśmy sobie na zaplecze, na papierosa. Waldek jest akustykiem w Ośrodku i wszystkie te bzdety nagłasniał. Po chwili poczułam, jakbym znała tego faceta od 100 lat. Gada sie z nim po prostu rewelacyjnie. 

Kilka dni temu naciągnęłam Waldka na opowieść o hicie weselnym Biały Miś. Przyznam, że nie cierpię tej piosenki, ale wiedziałam, ze napisał ją brat Waldka, a on był jej pierwszym wykonawcą, i to przed czterdziestu laty. Wywiad ukazał sie w Obserwatorze, ale chciałabym, żebyście i Wy Waldka poznali.

 

Waldku, jak to było z tym Białym Misiem?

Mój brat – Mirek - był wtedy w wojsku, w Olsztynie. To było chyba w 70 roku. Nie pamiętam, ale chyba w nogę sobie coś zrobił, w każdym bądź razie leżał i nudził się jak mops. Dorwał gdzieś gitarę i zaczął brzdąkać. I tak powstał Biały Miś.

Biały miś kojarzy mi się wyłącznie z pijanym pluszowym niedźwiedziem na Krupówkach.

Mirek w domu zostawił żonę i małego synka - mówiliśmy na niego Biały Miś, bo miał niesamowite, mlecznobiałe włosy. Biały Miś tak naprawdę jest o dziecku i żonie Mirka.

Byłeś pierwszym wykonawcą?

Jakoś tak się złożyło - pojechałem do Mirka do Olsztyna, on mi to zgrał. Wiesz, to był czas zespołu Breakout, takie ostre, lekko akustyczne bluesrockowe brzmienie, a on mi takie pitu pitu serwuje. Niezbyt mi się podobało, ale pomyślałem, że dziewczyny się będą przytulać. Tak pościelówa. Grałem wtedy w zespole Korniki.

Fajna nazwa.

To była kapela przy klubie Sęk w Piszu. Mieliśmy czeskie Jolany… Dawne czasy.

Popularność przyszła błyskawicznie?

Chałturzyliśmy w różnych miejscach - graliśmy w Myśliwskiej. Pamiętasz Myśliwską? Tam gdzie teraz jest urząd skarbowy w Piszu.

No jasne! To taka „knajpa z fasonem” była. Lorneta, meduza i tatar. Nawet świeży, z tego co pamiętam.

Graliśmy też w Wiartlu.

Sosnowa?

Pamiętasz tę knajpę?

Jasne! Rodzice prowadzili Jabłoń pod Piszem - jeździliśmy tam na ryby. Taka wiata - drzewa z dachu wyrastały, stąd chyba nazwa. Teraz jakiś straszny bunkier betonowy tam postawili.

Tam daliśmy nasz ostatni wspólny koncert. Potem nasze drogi się rozeszły. Ale ludzie melodyjkę podłapywali i poszło w świat. Był Biały Miś, to i podryw szedł. Łatwo wpada w ucho, słowa każdy zapamięta. Taka jest recepta na hit. Niewiele czasu minęło, aBiały Miśbył wszędzie. My z tego nic nie mieliśmy, a zarabiać trzeba było.

Zarabiałeś grając na statkach?

Za dużo powiedziane - pływałem na promach, takich, które krążyły po Zatoce Gdańskiej. Różnie zresztą w życiu bywało - nie tylko graniem zarabiałem na życie. Na tych statkach kombinowaliśmy, jakby tu do Szwecji dać nogę, ale jakoś nam nie wychodziło. W końcu ja się zakochałem – w mojej obecnej żonie zresztą - i zszedłem na suchy ląd, a kolegom się udało. Wyjechali. Część została na Zachodzie. Stąd zresztą mam to wiosło - widzisz?

Ten Denzel?

Dokładnie. Rysiek, kumpel z zespołu został w Stanach i się dorobił. Obiecał mi kiedyś, że kupi mi dobre wiosło, ale wiesz jak to jest - przy wódce to człowiek wszystko obieca. I patrz - nagle przywozi mi gitarę. Droga jak cholera, bo w katalogu ze 2000 bagsów kosztuje, tylko kolor mi nie pasuje. Kiedyś wszyscy grali na czerwonych gitarach, teraz z kolei na czarnych. A mi czarna nie leży.

Możesz mi wyjaśnić, co w składzie zespołu robi starosta Nowicki?

Andrzej? Nic nie robi. Na basie gra. W podstawowym składzie grał jego starszy brat Leszek. Zmarł kilkanaście lat temu. Od czasu do czasu gramy jeszcze jakieś charytatywne koncerty i wtedy uzupełniamy skład o Andrzeja. Andrzej na basie zasuwa całkiem nieźle, no i nazwisko się zgadza.

Czyli jak rozumiem - zespół się nie rozpadł?

On już praktycznie nie istnieje. Leszek nie żyje, Rysiek jest w Stanach, Mirek jest ciężko chory… Kilka lat temu Mania, żona Mirka, wpadła na pomysł, żeby zagrać koncert dla TV Olsztyn. Właściwie to była taka reaktywacja z jedną piosenką. Dobraliśmy do składu Andrzeja i jeszcze jedną osobę, zagraliśmy. Potem jeszcze parę razy graliśmy na jakieś szczytne cele.

Lubisz Białego Misia?

Nie cierpię. Wkurzają mnie przeróbki disco-polo. Tego się nie da słuchać. Gdzie się nie pojawię, słyszę tego poharatanego Białego Misia. Ileż można?

Z tego wynika, że powinniśmy teraz rozmawiać w wypasionej willi z basenem, a nie na zapleczu Ośrodka Kultury…

O tantiemach mówisz? Jakoś nikomu z nas to do głowy nie przyszło, a teraz to raczej na to za późno jest. Nie zrobiliśmy na Białym Misiu żadnego interesu. Pamiętaj, że Biały Miś powstał na początku lat 70. wtedy o tantiemach nikt jeszcze nie słyszał.

A co teraz robisz?

Jestem akustykiem w Domu Kultury w Rucianem. I dobrze mi z tym.

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości