Za chwilę Wigilia, a ja wiem, kogo mi zabraknie na tej kolacji, jedynej w roku.
Na pewno Dużego Wojtka, czyli Ojca mojego syna, ale do tego od czterech lat zdążyłam się przyzwyczaić. Zmarł 27 grudnia 2006 roku, ale ostatnią Wieczerzę spędziliśmy razem, telefonicznie. Leżał wtedy w szpitalu. Mojego Ojca - zmarł 16 listopada ubiegłego roku.
A kogo mi jeszcze będzie mi brak? Mojego wspólnika, Jacka Dobrzynieckiego i całej Jego rodziny – Kacpra, Krzysia, Asi, Jacka juniora i wspaniałej Ewy. W kolejności chronologicznej.
Daleko jesteście, Jackowie, ale tu ciepłe serca dla Was biją. Dom jest duży - w przyszłym roku przyjeżdżam po Was i Wigilię spędzimy wspólnie.
Jacku – będziecie z nami przy opłatku. Pamiętajcie, że to też Wasz dom.
Jacku, dziękuję, że jesteście.
Anka
Komentarze