Złapałam dzisiaj chwilę i przeleciałam się po głównych portalach, żeby zobaczyć, o czym się mówi w wielkim świecie. Za oknem pada śnieg, jest coś około 10 stopni mrozu, a ja sobie siedzę w fotelu, w ciepełku, popijam gorącą herbatkę i czytam. Przeważnie o Kluzik-Rostkowskiej nowej celebryce polskiej sceny politycznej. Kluzik-Rostkowska specjalnie mnie nie interesuje, może jedynie jej ugrupowanie z lekka irytuje mnie pretensjonalną i przydługą nazwą. No, ale jeśli ktoś wyszedł z czegoś o nazwie Prawo i Sprawiedliwość, to trudno się dziwić. Pamiętam jak kiedyś z osłupieniem dowiedziałam się, że moja ówczesna partia, czyli Unia Demokratyczna ma się nazywać Unia Wolności… No, ale widać w Polsce moda na takie pompatyczne szyldy nie przemija.
W 2011 roku, czyli za chwilę, będzie się trzeba zastanowić nad emigracją. Choćby wewnętrzną, bo prezes PiS ogłosił w Radomiu, że tym razem jego partia wybory wygra i to mimo perfidii Kluzik-Rostkowskiej i spółki. Strach się bać i może lepiej po prostu wywiać. Zapewne sa gdzieś kraje, gdzie szef opozycji nie przejawia objawów choroby psychicznej. Można nawet się pokusić o stwierdzenie, że to te wszystkie pozostałe, oprócz Rzeczypospolitej Polskiej, więc ewentualny wybór będzie spory.
Ambasada USA w Warszawie prowadziła niezwykle ożywioną korespondencję. Zaintrygowało mnie, dlaczego z Warszawy wysłano 970 depesz, a z Krakowa tylko dwie… Lenią się ci dyplomaci w tej Galicji… Oczywiście o wszystkim wiemy z Wikileaks, ale nasz dzielny premier oświadczył, ze w depeszach nie było niczego strasznego. Skąd premier o tym wie - nie zapodano, bo treść depesz nie została jeszcze ujawniona. Ja tam na miejscu premiera miałabym lęki, bo o takiej Merkel na ten przykład bardzo brzydko mówiono. Nie chcę nic mówić, ale kiedyś omal nie wybuchła III wojna światowa z powodu kartofla… Oprócz powstania PJN (dlaczego ten skrót kojarzy mi się z Frontem Jedności Narodu?) i nawału depesz nic ciekawego się nie dzieje. Jakiś biedny poseł niezwykle zaangażowanie przemawiał do kompletnie pustej sali sejmowej, mając za towarzyszy niedoli jedynie wicemarszałka i panie stenotypistki. Piątek był, to czego facet się spodziewał. Ogólnie zapada powoli przedświąteczne rozprężenie.
A śnieg pada i pada…