Jako stała czytelniczka Gazety Wyborczej i tym razem zaczęłam wieczór od przegladu dziennika, z którym jestem nieprzerwanie od 20 lat. Na SG znalazłam coś o S24 i zapadłam w czytanie. No i to był mój błąd, bo się dowiedziałam o samej sobie rzeczy, o których istnieniu w ogóle nie wiedziałam.
Był to jakiś blog, wyróżniający się żarówiastą zielenią liter i czarnym tłem. Na owym blogu jakiś pan, bliżej mi zresztą nieznany, wyjaśnił, że należę do grona z Psychiatryka, którego ani on, ani jego koledzy nie czytają, wobec tego mam poglady ultraprawicowe, a do tego biorę udział w jakiś zakulisowych rozgrywkach, które grono z Psychiatryka przekształcają co jakiś czas w inne grona. W dyskusję właczyło się dość dużo osób, co dziwne - wiekszość z nich zarzekała się, że S24 nie czytuje, jednocześnie przytaczając co bardziej pikantne cytaty z naszych blogów.
Lektura komentarzy tak mnie wciągnęła, że zapomniałam o czym był główny tekst. A był o wpadce z Walentynowicz i do tego nieźle napisany. Co więcej - wielu z nas na S24 (ze mną włącznie) miało identyczne zdanie, jak Szanowny Autor.
Poczułam lekki zawrót głowy - jako żywo, nigdy nie miałam prawicowych poglądów. Co więcej - ostro za moje poglądy obrywam własnie od Salonowej prawicy, która raz na jakiś czas robi sobie ze mnie worek treningowy. O nazwie Psychiatryk (całkiem zresztą trafnej) też po raz pierwszy słyszę. O pączkujących z Salonu (a może obok Salonu - pojęcia nie mam) dziwacznych tworach trochę wiem, bo trafiam na ich banery na czytanych przeze mnie blogach na S24. Inaczej pewnie w ogóle bym się nimi nie zainteresowała, bo poszum skrzydeł husarskich z idiotycznymi cytatami i jakimiś mało śmiesznymi rysuneczkami w tle raczej mnie żenuje, niż nakłania do wejścia na prawicowe pokoje. Więcej - odstrasza mnie kompletnie. Nie mam nic przeciwko kojarzeniu mnie z nazwą Psychiatryk, ale co do prawicy, to już przesada.
Poczułam się dotknięta do żywego. Miałam nawet coś wrednego pod blogiem dopisać, ale natrafiłam na trudności natury technicznej - nie mogłam się zalogować. Szkoda, bo miał to być rodzaj protestu przeciwko utożsamianiu mnie z prawicą. Ba! Z szalejąco-wojującą prawicą! Nie dało się, więc machnęłam ręką. Trudno się mówi. I tak u Ufki natknę się na 1Maud i to będzie swego rodzaju sprawdzian - jeśli wyjdę ze starcia żywa, to znaczy, że na S24 istnieje jednak jakiś pluralizm. Jeśli nie - no cóż... Wtedy to już będzie nie moja sprawa.